piątek, 16 stycznia 2015

Jestę vlogerę - czyli refleksje na temat prowadzenia kanału na YouTube

Mój blog porósł już mchem od czasu ostatniego posta. Całą energię i aktywność przeniosłam na YT (przypominam  HALOTurcja ). Nie mniej jednak widzę, że zdarzają się tu odwiedziny i komentarze moich widzów.

Nie wiem jak to się dzieje, że mając 20 lat doba to dużo czasu, a percepcja 30latki kurczy ją do nic nie znaczącego przedziału czasowego, w którym można mieć czas na kilka rzeczy. Nie na kilkanaście jak kiedyś. Mój blog pewnie żyłby jak szalony gdybym urodziła się 10 lat później.

Chciałam podzielić się z Wami paroma refleksjami dotyczącymi prowadzenia kanału na YT. Myślę, że po upływie 6 miesięcy można już wyciągnąć pierwsze wnioski.



Zacznę od tego, że nie miałam żadnych oczekiwań związanych z liczbą subskrybentów. Wiedziałam, że kanał może zainteresować osoby, głównie dziewczyny, związane z Turcją szkołą lub sercem. I tak też się stało. Wiedziałam, że niektóre tematy przyciągną wojujących z islamem oszołomów. Tak również się stało.
Ktoś kiedyś powiedział, że przed powstaniem internetu nie wiedział, że na świecie jest tylu idiotów.
Ja mam inną refleksję: Nie wiedziałam, że jest ich aż tylu, ale też nie wiedziałam, że jest tylu dobrych, serdecznych ludzi :-)

Zacznę od ciemnych stron.
Dziewczyna związana z Turkiem, mieszkająca w Turcji, i jeszcze twierdzi z uśmiechem, że da się tu żyć. Czy płachta na byka może być bardziej czerwona? Przedsmak uprzedzeń i rasizmu miałam w Polsce, zanim się tu przeprowadziłam, kiedy z mojej listy znajomych zniknęło parę nazwisk. Na moje bądź ich życzenie.  Naiwnym byłoby nie spodziewać się, że internetowa krucjata nie dosięgnie mnie na vlogu nazwanym „Halo Turcja”.



(ja to mam hejterów z prawdziwego zdarzenia, a nie jakieś popierdułki z manierami)


Ze strony własnych krajan spotkało mnie więcej represji niż ze strony tych złych turków muslimów.
Ja sama od początku wychodziłam z założenia, że mądrym ludziom nie trzeba niczego tłumaczyć, a tym „uprzedzonym” nie ma sensu.  I ograniczyłam odpowiedzi na tego typu komentarze do zera.
Niektórych użytkowników zablokowałam – takich, którzy obejrzeli wszystkie moje filmy, by pod każdym mnie obrazić w wulgarny sposób.
To jest mój kanał i nie muszę czytać efektów cudzych problemów życiowych. Ani się na nich koncertować więc….
 To tyle ciemnych stron.

W Turcji jest cała masa rzeczy, których nie lubię, z którymi się nie zgadzam i które mnie oburzają. Nie mam zamiaru spędzić tu całego życia, bo uważam, że nie jest to dobry kraj na zestarzenie się.
Jednak mimo tego że widzę te przytłaczające strony rzeczywistości staram się wyciskać maksa z tych pozytywnych, a pewne zjawiska społeczne analizować nie tylko z perspektywy Europejki, ale też dostrzeżenia tej drugiej strony. Czemu? Bo nie sądzę, że Polska jest pępkiem świata (żaden kraj nie jest), i przez szacunek do innych ludzi. Po prostu. Bo jak mogę mieć prawo krytykować coś czego nie rozumiem, bo nie poznałam. Bo byłam wychowana inaczej. (I bronię się jak lew, jeśli ktoś mnie traktuje w inny sposób)

Żaden kraj nie jest obcy. Tylko osoba, która przyjeżdza jest tym obcym elementem. (w języku tureckim obcy/nieznajomy ma to samo słowo co cudzoziemiec)
I moja natura jest pogodna. Cieszą mnie i fascynują małe rzeczy. Stąd też społeczno-rozrywkowy charakter vloga.
To tyle na temat haloturcjowej filozofii.

Teraz kwintesencja czyli TO CO DOBRE :-)
Wiem, że każdy tak gada, ale co ja mam zrobić :) Nie spodziewałam się tak licznego, pozytywnego odzewu. Zarówno w komentarzach, jak i prywatnych wiadomościach, na facebooku, i w liczbie subskrypcji. Jak na to, że w żaden szczególny sposób nie promuję bloga, a jedynie wrzucam filmy, i to rzadko!!! – ponad 300 subskrypcji w tym niszowym temacie uważam za ogromny sukces J Widzę przed oczami 300 osób and THIS IS SPARTAAAA!!!! :D
Czasem dostaję długie i bardzo staranne wiadomości, bez żadnej konkretnej treści, prócz różnych sposobów określenia satysfakcji z obejrzenia filmów. Jest to absolutnie wzruszające, i ogromnie doceniam, że Wam się chcę to pisać!!!!!! Jest to mega motywujące, mega ważne i bardzo serdeczne…
I pewna jestem jednego. Tak naprawdę NIE MAM CZASU NA TEGO VLOGA w ogóle. I gdyby nie Wy (chociaż samo nagrywanie to też ogromna przyjemność) – nie powstałoby więcej niż 3-4 odcinki, bo bym to rzuciła w cholerę.

Ale kurde jak czytam:
„..dzięki Tobie wiem więcej o Turcji i mogę zabłysnąć w gronie moich tureckich znajomych..”
„..tęsknię za Turcją a Ty mi ją przybliżasz..”
„..nie mam nic wspólnego z Turcją, ale miło się Ciebie słucha przy kawie…”
„…uśmiałam się..”

I dziesiątki innych wiadomości. Przyprawia mi to do pleców taki plecaczek rakietowy, rozciaga czasoprzestrzeć i wrzuca nagranie bloga w priorytety!
A Wy jesteście nie jakąś szarą, internetową, anonimową masą, ale moimi PRZYJACIÓŁMI.  :-)
Dlatego staram się odpisać na KAŻDĄ prywatną wiadomość.

I na koniec… Czemu nagrywam tak mało…
Nagranie filmu poprzedza długie przygotowanie. Nie tylko tematu, bo to w sumie chwila. Ale oświetlenia, ustawienia aparatu, mikrofonu (dźwięk nagrywam osobno, by było przyjemniej dla Waszych uszu), siebie… Nie mam statywu do aparatu (kurde, drogo w tej Turcji) więc buduję wieże z książek i pudełek. Testuję, sprawdzam, dokładam, odejmuję, przekręcam.


Potem kręcę. Wysławianie się wcale nie przychodzi mi z łatwością, tak jak możecie zobaczyć na gotowych filmikach. Mnóstwo rzeczy powtarzam, często się zacinam. Od ponad roku używam polskiego tylko kilka razy w tygodniu rozmawiając z moją rodziną. Więc czasami po prostu mówię jak opóźniona w rozwoju i muszę coś poprawić, przypomnieć sobie słowa itd. Itp… Ponadto się wstydzę :) Mam tremę i w ogóle różne takie takie… :P

Po nagraniu (zwykle jeden, cały wieczór) długotrwały montaż. Złączenie obrazu z dźwiękiem, wybranie właściwych wątków, muzyki… Czasem poprawienie kolorów. Do tego mój komputer to nie profesjonalny sprzęt do montażu więc męczę się z zacinającym się programem, crashami, wyrzucaniem do pulpitu i samokasującymi sie save'ami. Potem eksport i wrzuta na Youtube – zazwyczaj wrzuca się całą noc.

Jeden film to praca na wiele godzin (w sumie około 10-12). Mimo tego, że wygląda super prosto, wszystkie drobiazgi, które sprawiają, że obraz i dźwięk są łatwo przyswajalne i nic w nich nie przeszkadza w odbiorze treści, to dużo zachodu i wysiłku z mojej strony.

Nie narzekam!!!:-) jedynie tłumaczę się tym, którzy chcieliby więcej – a ja nie wrzucam.


Ahhh rozpisałam się. Ściskam Was mocno, każdego z osobno i do zobaczenia w kolejnych odcinkach :)

HOWK!