Szykując się do przeprowadzki do Stambułu (co od samego pomysłu do jego realizacji zajęło około roku), rozmawiając z bardziej lub mniej bliskimi osobami, z zadziwiającą powtarzalnością i regularnością odpowiadałam cierpliwie na wiele tych samych pytań.
Przy okazji udało mi się poznać lepiej moje własne otoczenie i zdefiniować mój własny pogląd na wiele spraw. Opanowałam całkiem przyzwoicie umiejętność odpowiadania na pytania – należy mi się zdecydowanie za to jakaś sprawność harcerska. Czuwaj!
Oto absolutnie bezkonkurencyjne hity pod względem częstości zadawania.
Swoją drogą jestem ciekawa jak wygląda sytuacja po tej drugiej stronie, chętnie napisałabym FAQ dotyczący Polski i Polaków.
Swoją drogą jestem ciekawa jak wygląda sytuacja po tej drugiej stronie, chętnie napisałabym FAQ dotyczący Polski i Polaków.
On jest Turkiem? (+ jednorazowo On jest Turasem?)
Pytanie zadawane niemal w 90% za każdym razem kiedy wspominałam, że mój chłopak mieszka w Stambule. Sama konstrukcja tego pytania nie jest niczym szczególnym. Pewnie sama na wieść o tym, że chłopak mojej koleżanki mieszka w Paryżu – zadałabym pytanie czy jest Francuzem. Ot ludzka ciekawość.
W przypadku pytania o stopień tureckości mojego wybranka nawet największa empatyczna kaleka miałaby odruch, poza samą odpowiedzią „tak”, uspokojenia i zapewnienia, że jest trzeźwa i zdrowa na umyśle.
W przypadku pytania o stopień tureckości mojego wybranka nawet największa empatyczna kaleka miałaby odruch, poza samą odpowiedzią „tak”, uspokojenia i zapewnienia, że jest trzeźwa i zdrowa na umyśle.
Czy kobiety w Turcji noszą burki?
Ale czy Turcy źle traktują swoje kobiety? (+ jednorazowo … porywają dzieci)
A czy Polacy kradną samochody?
A co Ty tam będziesz robić?
Zadowalajacą odpowiedzią na to pytanie jest zazwyczaj cokolwiek. Żyć, pracować, jeść kebaby… I niech czytelnik nie pomyśli, że zionę sarkastycznym jadem, bo tak nie jest. Będę robić dokładnie to co powyższe – czyli mniej więcej to samo co w Polsce, tylko na innej szerokości geograficznej.
Nie boisz się?
Zakładam oczywiście, że mam ogromne powody… Odpowiadając i zachęcając do ponownego odwiedzenia bloga odpowiadam: Zależy czego. Boję się trzęsienia ziemi (i o tym w kolejnych postach).
Czy Turcy mogą mieć wiele żon?
Tu się prosi o wstawienie zdjęcia niczym w punkcie drugim. Nadrobię kiedy znajdę wąsatego jegomościa z grupką kobiet u swego boku.
Nie, w Turcji są hammamy ale haremów brak.
Nie, w Turcji są hammamy ale haremów brak.
To już nie ma fajnych Polaków?
Na lekcjach historii nikt z moich kolegów z klasy nigdy nie dał wyrazu zachwytu na temat czystek rasowych. Zostaliśmy historycznie przystosowani do całkowitego obrzydzenia na myśl o tego typu pomysłach, uznaję więc że powyższe pytanie nie powinno w ogóle paść z ust młodego (czy starego) Polaka.
Oczywiście traktuję je jako niewinny żarcik
Oczywiście traktuję je jako niewinny żarcik
A tak na poważnie… Z całej historii FAQ wyciągnęłam dla siebie jedną, wartościową lekcję, że warto uważać na dobór słów i intonacji zadając pytania. Niby nic złego, to tylko pytanie… nie stwierdzenie. Ale pytania z tezą są, moim skromnym zdaniem, o wiele bardziej odkrywające nasze przekonania, które czasami chcemy pozostawiać ukryte, starając się być dobrze wychowaną i przystosowaną społecznie, kulturalną jednostką.
Moje pytanie: Jak go poznałaś? :) Erasmus?
OdpowiedzUsuń