Całkiem przypadkiem mam tureckie imie. Popularne, tureckie imię męskie.
Co prawda tureccy mężczyźni swoje imiona piszą Kaya, ale tylko dlatego, że tureckie„j” nie brzmi jak „j”.
Zanim przyjechałam do Stambułu mój chłopak, by uniknąć nieporozumień, opisywał swoją dziewczynę imieniem Kazia, czytając „j” po turecku. Biedak…
Podejrzewam, że jest to pewien wyczyn zwracać się do swojej ukochanej imieniem kumpla… Wyobrażam to sobie tak, jakbym ja miała szeptać swemu lubemu „Kocham Cię Agnieszka”..
Ja swoje imię lubię (choć nie zawsze tak było – patrz niżej) a szczególnie lubię je w tym kraju, gdzie pewnie jestem jedną z bardzo nielicznych przedstawicielek płci pięknej o imieniu Kaja.
Podstawowym powodem jest znaczenie. Kiedy poszukiwałam symboliki mojego imienia, zanim z Turcją miałam cokolwiek wspólnego, okazało się, że jeśli sięgnąć do łaciny, imię Kaja znaczy tyle co „Kura” (nie dosłownie, ale najbliżej).
W Turcji natomiast jestem skałą, głazem nie do zdarcia… Jak śpiewała Kayah „Jestem kamienieeeeeeeem”…
Ponadto… w swojej mowie ulicznej tureccy mężczyźni zamiast mówic, że jakaś „laska wymiata” – używają sformuowania „ona jest jak kamień”..
Tym sposobem wszystkie fajne dziewczyny są w tym kraju „jak kaja”. ;-)
W tym miejscu pragnę podziękować rodzicom za wybranie przeklętego przeze mnie w dzieciństwie imienia. I cofam wszystko co złego mówiłam o Kai w kontekście zbyt oryginalnego (by pozostać niezauważoną) imienia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz