środa, 16 lipca 2014

Jak przeżyłam trzęsienie ziemii

Kiedyś wydawało mi się, że trzęsienia ziemi są hen hen daleko za górami i nigdy nie będzie mi dane tego doświadczyć. Jak z większością newsów serwowanych w tiwi.
A jednak….
W 1999 roku w okolicach Stambułu miało miejsce wydarzenie, o którym każdy miejscowy ma coś do powiedzenia. Niektórzy mówią bardzo traumatyczne rzeczy…
Trzęsienie ziemi 7,6 stopni w skali Richtera zabiło 17 000 ludzi, a kilkadziesiąt tysięcy raniło. Tuż po tym wydarzeniu ludność masowo opuszczała miasto (tymczasowo oczywiście). Niektórzy brali urlopy, inni tylko noce spędzali poza miastem, a za dnia wracali do szkół i prac. Znam takich, którzy kursowali tak przez miesiąc.
Owe trzęsienie ziemi miało miejsce nocą i zaskoczyło tak bardzo, że zapewne ciężko jest pozbyć się traumy.
Mój mężczyzna kiedy go jeszcze tylko odwiedzałam i kiedy mieszkał w innym miejscu – miał zwyczaj pozostawiania włączonego na noc światła i nie zamykał drzwi na klucz. Bo tak łatwiej wydostać się na zewnątrz „w razie czego”.
Poinformował mnie również, zresztą nie tylko on, że w Stambule spodziewane jest trzęsienie ziemi o podobnej skali, gdyż teren sprzyja. „Amerykańscy naukowcy” mówią o 5, czasem 10, czasem 20 latach, ale nikt nie wie.
Tymczasem w międzyczasie….
http://earthquaketrack.com/p/turkey/istanbul/recent – mówię o tym najżółtszym i największym, stosunkowo daleko od Stambułu.
Środek dnia, sobota. Mam lekcję z grupą początkującą. Stoję.
Jeden z uczniów rzecze: „Deprem”. Ja nie wiem co to deprem, on nie wie jak powiedzieć „earthquake” więc wącham powietrze, sądząc że się pali. Po czym wracam do lekcji. A on wybiega z sali, bo „It’s dangerous”. No to wybiegamy wszyscy. Ja jeszcze bezmyślnie wracam po torebkę.
Na korytarzu popłoch, wszyscy w drodze do wyjścia. Jedna z nauczycielek przetłumaczyła mi co znaczy deprem.
Takie właśnie jest moje pierwsze doświadczenie z trzęsieniem ziemi. Nawet o nim nie wiedziełam, bo na stojąco czuć mniej.
Mój chłopak minutę po już był ze mną na słuchawce informując, bym się nie bała, że już do mnie jedzie, ale żebym wyszła na zewnątrz.
Minutę później telefony już nie działały.
Wiem z opowieści, że u niektórych trzęsło bardzo porządnie, meble waliły o ścianę, a żyrandole dyndały gwałtownie. Niektórzy w ogóle nic nie poczuli. Nic się nikomu nie stało. I dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz